Jeśli masz tak jak ja dziecko, które nie chce jeść, to tutaj możesz się przekonać, że Twoje dziecko nie jest odosobnionym przypadkiem:) Jeżeli jesteś bezsilny i nie masz pomysłu jak przekonać swoje dziecko do jedzenia - skorzystaj. Jeśli masz lepszy pomysł - pomóż mi.

wtorek, 26 czerwca 2012

Zupa kalafiorowa

Tytuł złudny.
Nie będę pisała jak zrobić, ale jak sprawić, żeby niejadek zjadł zupę nafaszerowaną warzywami.
Chociaż... w zasadzie to działo się samo, więc nie wiem jak nakłonić dziecko do zjedzenia czegoś takiego...

Kalafiorowa dzień I
Franklin nie mógł się doczekać obiadu. Nie zjadł śniadania i był głodny. Dostał zupę: Kalafiorowa z koperkiem i mięskiem z kurczaka. Zjadł samo mięso i wypił zupę, reszty nie ruszył. "Kolacja dopiero wieczorem" - ostrzegałam. Nie poskutkowało. Godzinę po obiedzie Franklin już chodzi i prosi o coś do jedzenia. Akurat dawałam Popo jabłuszko, więc i Franklin dostał. Zasada jest taka, że jeśli Franklin nie zjadł obiadu, to nie dostaje nic prócz owoców (których i tak je bardzo mało) aż do kolacji. I skutkuje to tym, że jako tako udaje mi się uzyskać zbilansowaną dietę mego problematycznego dziecka. Potem była pomarańcza, którą Franklin pieczołowicie wyciskał w palcach przed zjedzeniem. To był dla mnie mały szok, bo przecież Franklin jeszcze 2 miesiące temu nie brał owoców i warzyw nawet w całości do ręki. Pozwoliłam mu na tę zabawę, potem przelałam wyciśnięty sok do szklanki i Franklin go wypił bez oporów.

Kalafiorowa dzień II
Tego dnia długo byliśmy poza domem. Franklin odmówił zjedzenia zupy buraczkowej Babci, więc znowu był głodny. Po powrocie do domu na życzenie dostał wczorajsza kalafiorową i ... zjadł całą, łącznie z warzywami, bez awantur i przekomarzania się. Nie mam pojęcia dlaczego jednego dnia czegoś nie je, a drugiego dnia potrafi to samo danie zjeść bez problemów?
Mało tego.
Wieczorem sprzątał klocki. Przyniosłam sobie resztę tej zupy. Franklin zapytał, czy jeszcze została. Odpowiedziałam, że nie, ale jak chce, to możemy zjeść ją razem, jak skończy sprzątanie. Płakał wrzucając klocki do pudełka, żebym tylko nie zjadła mu całej zupy, że on nie zdąży posprzątać itd. Zostawiłam mu trochę i spałaszował całą resztę (?).
Ja tego nie kumam.
Moje zachowanie względem Franklina nie zmieniło się w ciągu tych dwóch dni. Nie zwracam uwagi na jego fochy, nie proszę, nie przekonuję, a jednak moje dziecko każdego dnia mnie zaskakuje. Dlaczego tak jest? Nie mam pojęcia. Może chociaż ono wie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz