Chociaż wiem, że to może brzmieć gorsząco, to zachęcam. Nie chodzi mi oczywiście o niszczenie jedzenia w zabawie. Rzucanie po ścianie żywnością też odpada. Ale na przykład stworzenie owocowych figurek, które później zjadamy, to co innego. Ja spróbowałam, ale niestety Franklin nawet nie chciał brać do ręki owoców. Wbijał w nie jedynie wykałaczki... Nie poddaję się, może kiedyś coś mu się odmieni i będzie to dla niego fajna zabawa? Pewnie mi powiecie, że może przy wbijaniu wykałaczek też się świetnie bawił, ale ja widziałam na jego twarzy niepewność i żal... Nie napinam się. Spróbowałam... moim zdaniem nie wyszło, ale już nauczyłam się spokojnie czekać na efekty.
Dziecko nie jest maszyną, która robi i lubi robić to co my...
Dziecko lubi zaskakiwać ;)
|
Oto nasze dzieło |
Ale za to racuszki z jabłkami były super! Franklinowi tak smakowały, że nawet jadł je ręką...
|
Mój mały robot kuchenny ;) |
figurki są super
OdpowiedzUsuń