Może kojarzycie te dziwne, czarne słodycze o smaku lukrecji?
Ja jestem wszystkożerna, ale tego nie przełknę...
Franklin dostał trochę słodyczy od Cioci, a wśród nich był właśnie lukrecjowy zawijas. Wiedziałam, że Franklinowi też nie będzie smakował, ale zrobiłam mały eksperyment. Mrugnęłam do mojej Mamy i zawołałam:
"Franklin! Chcesz obrzydliwego żelka?"
"Tak, poproszę!" mówi przybiegający mój słodziaczek :)
"Ale on jest na prawdę obrzydliwy, ja go nie cierpię."
"Po co mu go obrzydzasz?" zdziwiła się moja Mama.
"Zobaczysz...." odpowiedziałam z uśmiechem.
Franklinek, tak jak przewidywałam zachwycał się żelkiem i odgryzał po małym kawałeczku. Wiedziałam, że mu nie smakuje, ale przecież nie można się tak szybko poddawać...
Skapitulował w połowie, odłożył niechętnie słodycz i pobiegł się bawić.
"Widzisz Mamo, gdybym go zachęcała, to by dostał szału po pierwszym kęsie, ale że powiedziałam, że jest obrzydliwy, to trzeba było z przekory tę teorię obalić i zachwycać się cukierkiem, i próbować go jeść dalej."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz