Euro, Euro, Euro...
Wszędzie Euro.
Więc i nas ogarnął piłkoszał. Chociaż nie jeździmy z flagą na samochodzie, nie malujemy twarzy, nawet nie kupiłam koszulki/szalika/czapki/peruki/kubka i co tam jeszcze wyprodukowano na tę okazję, to gorąco kibicujemy Naszym:) O ile wkurzałam się na pierwszym meczu, to dzisiaj było spoko. Bardzo się cieszę z tego remisu.
Powiedziałam Franklinowi, że dzisiaj kibicujemy piłkarzom w białych strojach, bo to są Polacy. Zapytał kto gra w czerwonych. Powiedziałam, że Rosjanie, na co Franklin stwierdził, że będzie kibicował tym w czerwonych... ;) Jego przekora nie zna granic ;) Ale nie wyprowadzałam go z błędu :) i tak bardziej interesował się reklamami na banerach niż piłkarzami (szczególnie jak pojawiała się reklama McDonald's ;)
Ale "Polska, biało-czerwoni" śpiewa bezbłędnie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz