Zawsze wychodzą.
Dla Franklina robienie, dekorowanie i jedzenie ich jest największą "kuchenną" atrakcją.
Przepis zaczerpnęłam od mojej ukochanej Niggeli Lawson. Nie pamiętam z jakiej książki, bo chyba ten przepis spisałam z programu telewizyjnego.
Ilość ciasta jest na 12 muffinek.
Wcześniej kupowałam jednorazowe foremki papierowe, ale ostatnio znalazłam w IKEA foremki silikonowe, które są równie dobre. A jeśli ktoś uwielbia robić babeczki równie gorąco jak ja, to na pewno będzie to wariant ekonomiczny:)
Przepis:
składniki suche:
250 g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
175 g cukru
2 łyżki kakao
składniki mokre:
250 ml mleka
90 ml oleju
1 jajko
Najpierw dokładnie mieszam składniki suche (szczególnie mąkę z proszkiem i sodą), potem po kolei dodaję składniki mokre i jak już wszystko jest w misce mieszam. Oryginalnie Nigella "brudzi" dwie miski: jedną na składniki suche, a w drugiej dokładnie miesza składniki mokre, ale ja mieszam wszystko w jednej. Ponoć im mniej dokładnie się miesza, tym lepiej wychodzą. Wg autorki najlepsze jest ciasto wręcz grudkowate.
Muffiny przed pieczeniem |
Nakładam cisto do foremek i piekę w 180 przez 25 min. i gotowe!
Po upieczeniu dwa małe krasnoludki udekorowały pięknie nasze muffiny. Co prawda Franklin bardziej się pożywiał niż dekorował, ale co tam! Zabawa była przednia!
Dzisiaj pierwszy raz muffiny nie wyszły takie, jak zawsze. Zazwyczaj są bardziej wyrośnięte i ładniejsze, ale cóż... Zabrakło mi mleka i zapomniałam dodać cukru... Dzieci mimo to wydają się być zadowolone :)
Smacznego:)
Jeśli ktoś ma jakiś sprawdzony przepis na muffinki bananowe, albo jakieś inne to poproszę:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz