Jeśli masz tak jak ja dziecko, które nie chce jeść, to tutaj możesz się przekonać, że Twoje dziecko nie jest odosobnionym przypadkiem:) Jeżeli jesteś bezsilny i nie masz pomysłu jak przekonać swoje dziecko do jedzenia - skorzystaj. Jeśli masz lepszy pomysł - pomóż mi.

wtorek, 10 kwietnia 2012

Wizyta u Magdy Gessler

Na to czekałam...
Jestem fanką wszelkich, dobrych programów kulinarnych, tak więc w moim repertuarze obowiązkowo musiała się znaleźć Magda Gessler. Koniecznie chciałam sprawdzić czy ta burza blond loków, co tak wszystkich krytykuje (słusznie z resztą...), sama prowadzi super restaurację... No i sprawdziłam...
Razem z "my Frends from school" idziemy do restauracji "Polka" w Warszawie.


Sprawdziłam adres: Świętojańska 2, a super. to gdzieś na starym mieście, będzie łatwo dotrzeć... Kurczę, jak zobaczyłam lepiej lokalizację, to się okazało, że to tuż obok Zamku Królewskiego... Za samą lokalizację trzeba będzie trochę dopłacić... Psychicznie przygotowałam się na dobre jedzenie i słony rachunek... Nic nie zmąci mi radości tej chwili...
Wchodzimy. Odebrano od nas okrycia i zaprowadzono do stolika - sala zielona I. Tak, tak, bo jeszcze do wyboru była sala zielona II, kurpiowska, lawendowa, ludowa i jeszcze coś tam... Ale należało zdecydować w trakcie rezerwacji (to też ważna informacja, trzeba mieć rezerwację stolika inaczej nici.. nie wpuszczą...), więc grzecznie siadamy na wskazanym miejscu.
Rozglądam się: kwiaty jeśli są, to żywe, żadnych sztucznych kurzołapów. Syfiastych dywaników czy brudnej wykładziny też nie uświadczysz... Wszystko czyste, schludne i pachnące...
Sorry, ale nawet toaletę muszę opisać: kafle piękne, chyba robione na zamówienie, pachnie super, aż chce się tutaj zostać, dyskretna muzyczka w tle, żeby się spokojnie wysiusiać, papier toaletowy przewiązany wstążeczkami... Ulala, burżua... Czuję poziom, ale niespeszona okazałością miejsca robię co muszę i wracam do stolika:)
Zamawiamy:

"Pierogi do syta" he, he... pierogi rozumiem, ale gdzie te "do syta"?


Pomidorowa, wygląda jak pomidorowa, ale była na prawdę pyszna...

Polędwica wieprzowa w sosie śliwkowym oraz ryż z warzywami.
Eskalopki wieprzowe podawana z zasmażaną kapustą i z ziemniaczkami z wody.

Sałatka szwajcarska (tego nie zjadłam do końca.. chociaż było bardzo dobre, to dla mnie zbyt monotonne w smaku).
Do wszystkiego oczywiście winko pyszniutkie - po kieliszku.

O kurcze! Jednak ona się zna na jedzeniu. Wszystko super doprawione, ładnie podane, składniki czuć, że świeże, nie ma szukania oszczędności, jak ma być dobre, to trzeba zainwestować... Muszę przyznać, że nigdy nie jadłam takich wybornych potraw. Nawet zwykłe pierogi niezwykłe, a najbardziej mi smakowały te ze szpinakiem. Mmmmm! Pycha!
No dobra! To teraz Pani Magda może sobie krytykować... Nie znalazłam nic, za co można by odjąć punkty (no chyba, że ceny...). Nasze ucztowanie kosztowało w sumie prawie 200 zł., ale na swoje usprawiedliwienie muszę dodać, że sam napiwek wynosił 10% zamówienia i był wliczony automatycznie do rachunku... W karcie jest o tym informacja, więc nie byłyśmy zaskoczone...

W sumie, to zaliczam tą wizytę do odskoczni od codzienności i traktuję jak powiew luksusu... Może to trochę śmieszne, ale tak właśnie jest: posiłek zjedzony w miłym towarzystwie, bez pośpiechu i płaczu dzieci, wycia Franklina i innych "domowych" atrakcji zaliczam do luksusu. Czułam się tam zadbana i smakowo dopieszczona;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz