Jeśli masz tak jak ja dziecko, które nie chce jeść, to tutaj możesz się przekonać, że Twoje dziecko nie jest odosobnionym przypadkiem:) Jeżeli jesteś bezsilny i nie masz pomysłu jak przekonać swoje dziecko do jedzenia - skorzystaj. Jeśli masz lepszy pomysł - pomóż mi.

środa, 9 maja 2012

Majówkowo - miodowo

No i proszę.
Majówka piękna sprawa.
Odpoczęłam, zrelaksowałam się... Nawet udało nam się wyskoczyć na kajaczki dzięki błogosławionej instytucji Babci i Dziadka, którzy przytulili nasze dzieciaczki :)

Super!

Obwiniałam się za to, że ciągle złoszczę się na Franklina, że mam mało cierpliwości... Myślę, że po prostu byłam przemęczona jednostajnością dnia codziennego. Małżonek mój w pocie czoła od rana do wieczora (nawet się zrymowało :) pracuje, więc siłą rzeczy jestem większość czasu z dziećmi sama.
Majówka się przydała.
Dzięki temu odpoczynkowi jakoś całkiem łatwo przychodzi mi zachowywanie anielskiej cierpliwości. Ciekawe na jak długo? ... Macierzyństwo wydaje mi się teraz najpiękniejszą przygodą życia. Byleby od czasu do czasu wynurzyć się i zaczerpnąć świeżego powietrza...
Franklin też jakiś taki grzeczniejszy, spokojniejszy. Co prawda zdarzają mu się małe nieposłuszeństwa, albo głupie odzywki, ale jakoś spokojnie udaje się nad tym zapanować.

Jeszcze przed wakacjami Franklina wprowadziłam system kar i nagród za zachowanie. Powiesiłam na lodowce kartkę przedzieloną na pół. Za dobre zachowanie Franklin dostaje uśmiechniętą buźkę, a za złe smutną. Wytłumaczyłam Franklinowi, na czym to polega i dodałam, że tylko Mama, albo Tata przyznaje buźki (bo na początku mi też chciał wpisywać smutne buźki za np. nie włączenie bajki...). Na koniec dnia liczymy buźki, jeśli jest więcej uśmiechniętych Franklin zasłużył na wieczorne bajki, jeśli więcej smutnych - zaraz po kąpieli idzie do łóżka.

Jedzenie? Bez większych zmian.
Wczoraj Franklin nie bardzo chciał jeść. Ugryzł banana i go zostawił. Oczywiście musiał go zjeść i zjadł. Nie zjadł obiadu, ani kolacji. Jogurtów wciągnąłby ze trzy, ale nie dostał. Wieczorem byłam znowu sama z dziećmi. Franklin zobaczył, że ma bardzo dużo smutnych buziek (6:2). Idziemy do kąpieli - Franklin grzeczny jak anioł, rozbiera się, kąpie, wychodzi kiedy proszę, sprząta zabawki - za wszystko dostaje uśmiechnięte buźki, ale ciągle o jedną za mało, żeby dostać wieczorne bajki. Generalnie za jedzenie lub niejedzenie nie przyznaję mu buziek, ale tym razem zrobiłam wyjątek. Obiecałam, że jak zje kanapkę z szynką to będą bajki. Popatrzył na mnie, zgodził się, zabrał kanapkę do pokoju, położył talerzyk na parapecie i podziwiając widoki z okna jadł grzecznie, bez wrzasków i krzyków. Dodam, że kanapki z mięsem nie jadł już chyba z miesiąc, bo nigdy nie chciał. Od czego to zależy, że Franklin raz reaguje spokojnie, a innym razem wrzeszczy i płacze?
Nie wiem...
Nie mam pojęcia...
Może chodzi właśnie o mój spokój?

Ach!
Witaj maj!
Jest pięknie!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz