To faktycznie dziwne połączenie, ale jednego dnia jedliśmy domową pizzę, a na podwieczorek truskawki.
Franklin nigdy nie jadł truskawek. Nigdy ich nie chciał (w przeciwieństwie do Popo, który robi z nimi wszystko, co się da, a więc rozgniata, zjada, zrzuca, ogląda ;). Byliśmy na spacerze i Franklin zauważył sprzedających truskawki i poprosił, żebyśmy je kupili. Już raz w tym roku mieliśmy truskawki, bo też je chciał, ale jak przyszło co do czego, to nawet nie chciał ich wziąć do ręki. No tym razem było inaczej.
Franklin nie chciał jeść poprzedniego dnia. Tzn. na pewno chciał, ale mamy taką zasadę, że jeżeli Franklin o coś prosi, a potem tego nie je, to i tak musi to zjeść, inaczej nie dostanie czegoś innego. Dlaczego? Bo w przeciwnym razie przeganiał by mnie do kuchni co 5 minut i za każdym razem prosiłby o coś innego.
Tak więc tego dnia Franklin był bardzo głodny. Kupiliśmy te truskawki i wróciliśmy do domu, żeby upiec naszą domową pizzę. Wcześniej obrałam trochę truskawek, bo by mnie o nie zamęczył. Najpierw była jazda, bo truskawki są mokre a on chce suche... (?). W końcu zjadł pierwszą w życiu truskawkę. Widziałam, że mu smakuje, ale nie chciał więcej i mówił, że niedobre. Ok. Robimy pizzę. Zobaczył ciasto drożdżowe i koniecznie chciał spróbować. Gdzieś spadł mi na blat kawałek ciasta i Franklin szybko go zgarnął i zjadł po czym zachwycał się, jakie to dobre... (?). Ja tego nie ogarniam! Ale tak jak założyłam jakiś czas temu nie ekscytuję się tematem jedzenia.
Wrócił do truskawek. Je jedną i mówi: "Hmm, Całkiem dobre!"
Zjada drugą: "ale nie bardzo..."
?????
Upiekła się pizza. Dreptał wokół tej pizzy, pytał kiedy będzie, czy może już jeść.
Nakładamy na talerze, smarujemy ketchupem, jemy. Pierwszy kawałek zjadł bez awantury, z wszystkimi dodatkami. Drugi i oczywiście fochy i płacz, bo nagle nie chce papryki czy pieczarek. Pewnie pomyślicie, że dwa kawałki, to za dużo dla takiego małego dziecka. Ja wiem, że nie, bo to małe dziecko potrafi zjeść 5 niemałych kromek chleba, kiedy jest głodne.
No.. i właśnie tak mnie ten mój Franklin ćwiczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz